poniedziałek, 19 lutego 2007

Fin

Dzień od tak dawna oczekiwany przez większość moich kolegów dla mnie był pierwszą chwilą prawdziwej udręki. Słońce świeciło dość mocno, co tylko i wyłącznie potęgowało moje złe samopoczucie. Gdybym mógł uciszyłbym wszystkie te wesoło śpiewające ptaki i roześmiane głosy uczniów cieszących się z zakończenia roku.

Sam nie wiem czy w moim zachowaniu więcej było smutku, czy złości spowodowanej rozstaniem z nauczycielem Latania. Przez dziesięć miesięcy widywałem go codziennie na posiłkach, w czasie lekcji, czy po prostu na korytarzu, a teraz jak nigdy wcześniej zdawałem sobie sprawę z tego, że przez najbliższe dwa miesiące nawet nie będę wiedział, co się z nim dzieje.

Ze wszystkich sił starałem się odgonić od siebie myśli o tym, że mężczyzna może właśnie teraz z niecierpliwością czekać na powrót do domu i spotkanie z kimś dla siebie najważniejszym. W prawdzie z informacji, jakimi dysponowały dziewczyny jasno wynikało, że Camus mieszka sam i nie jest z nikim związany, jednak nie wiedziałem jak dalece można wierzyć w to wszystko. W końcu należał do grona przystojnych, inteligentnych i dobrze wychowanych mężczyzn, którzy jak zauważyłem bardzo podobali się kobietą.

Chyba wyłącznie dzięki temu, że przez całą drogę z powozu na stację byłem zamyślony udało mi się bez przeszkód dotaszczyć moją torbę przed jedne z drzwi pociągu.

Odwróciłam się w stronę zamku, gdzie na jego tle stał dyrektor wraz z całym gronem pedagogicznym. Mało mnie interesowało to, co miał nam do powiedzenia. Momentalnie wyłapałem w tłumie cudowne oblicze Camusa, którego spojrzenie wydawało się być zwrócone w moją stronę.

Moje usta uchyliły się delikatnie, a oczy nabrały dziwnego blasku, jak zawsze, kiedy mężczyzna był blisko. Na chwilę zapomniałem o całym otaczającym mnie świecie. Obraz przed moimi oczyma stał się zamazany i wyłącznie nauczyciel był tym, którego mogłem wyraźnie dostrzec. Powietrze stało się dziwnie lekkie i niemal niewyczuwalne, a głosy w około ucichły.

 

~ * ~ * ~

 

Wydawał mi się być tak daleki, mimo iż widziałem jak jego krtań porusza się delikatnie w chwili, gdy przełykał ślinę, włosy nieposłusznie rozwiewane przez wiatr od czas do czasu przysłaniały piękną buzię, dłonie zacisnęły się na uchwycie kufra i klatki z sową, a pierś unosiła spokojnie za każdym razem, gdy nabierał powietrza.

Pragnąłem podejść do niego i przytulić mocno niewielkie ciało, złożyć delikatny pocałunek na miękkich wargach, wyszeptać cicho jak bardzo go kocham i tonąc w cudownej głębinie jego roześmianych oczu równocześnie muskając dłonią jego delikatny policzek.

Oddałbym dosłownie wszystko by móc kiedykolwiek spełnić wszystkie te marzenia, by słyszeć jak chłopiec miękko i czule wypowiada moje imię równocześnie pozwalając na subtelne pieszczoty.

Z każdą chwilą pragnąłem Fillipa coraz bardziej i z coraz większą ostrożnością starałem się do niego podchodzić. Nie chciałem go spłoszyć, czy też skrzywdzić. Chciałem jedynie być blisko niego i strzec bez przerwy przed całym światem.

Ciemne oczka błyszczały cudownie, a ich rozmarzone spojrzenie skupione było w jednym punkcie.

Byłem wdzięczny dyrektorowi, że postanowił pożegnać uczniów bezpośrednio przed odjazdem. Dzięki temu mogłem spokojnie przez te ostatnie minuty podziwiać młodego Ślizgona i cieszyć się nim, nawet, jeśli byłem w stanie wyłącznie patrzeć na niego z pewnej odległości.

 

~ * ~ * ~

 

Czułem jak robi mi się gorąco w chwili, kiedy patrzyłem na poważną twarz Camusa.

Mógłbym całymi godzinami stać w bezruchu ze spojrzeniem zatopionym w szarych tęczówkach jego oczu.

Poczułem dłoń Olivera na ramieniu i lekko wystraszony, ale i nie do końca przebudzony odwróciłem się w jego stronę.

- Zbieramy się! – posłał mi wesoły uśmiech i z jękiem zabrał swoje rzeczy. – Chyba, że idziesz na piechotę?

Otrząsnąłem się i na powrót spojrzałem w miejsce gdzie do niedawna stał nauczyciel. Niestety jak łatwo mogłem się domyślić zniknął wraz z resztą profesorów.

Nie miałem okazji ani pożegnać się z nim ani też chociażby uśmiechnąć.

Gdyby nie tłum uczniów, który mnie otaczał rozpłakałbym się jak pięcioletnie dziecko i zaczął lekko histeryzować. Tym czasem musiało wystarczyć mi przygryzienie wargi i wniesienie kufra do pociągu.

Oliver, który zazwyczaj miał nawyk rozpychania się i zajmowania najlepszych miejsc szybko znalazł jeden z końcowych przedziałów, w którym spokojnie mogłem opaść na siedzenie z głośnym westchnieniem żalu. Oli wraz z kilkoma kolegami postanowił poznęcać się trochę nad tymi, którzy nadal tłoczyli się w drzwiach wraz ze swoimi rzeczami, dzięki czemu zostałem sam.

Wstałem i uchyliwszy okno wyjrzałem za nie wieszając się na szybie z rękoma swobodnie opuszczonymi na zewnątrz. Przytłaczała mnie wizja wyjazdu, ale najgorsze było to, że nie mogłem już zobaczyć Camusa. To bez wątpienia był zaczątek najgorszych wakacji, jakie mogłem sobie wyobrazić.

 

~ * ~ * ~

 

Nie mogłem tak po prostu odejść nie powiedziawszy chociażby słowa. Nie w tym przypadku.

Widziałem jak Fillip znika we wnętrzu pociągu i miałem nadzieję, że jakimś cudem zdołam jeszcze go zobaczyć. Chociażby przez jedną krótką chwilę.

Jak na zawołanie chłopiec wychylił się przez okno i zamknął oczka mrucząc coś cichutko, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, którego nie byłem w stanie się pozbyć.

Zamknąłem na chwilę oczy i postanowiłem pożegnać się z Ślizgonem tak jak sam tego chciałem.

 

~ * ~ * ~

 

Poczułem jak ciepłe palce delikatnie zaciskają się na mojej dłoni, a oddech łaskocze moją skórę.

Wystraszony otwierając szeroko oczy podniosłem głowę, a moje spojrzenie splotło się ze spokojnym wzrokiem oczu nauczyciela.

Moje serce zabiło szybciej, a przez ciało przeszedł niesamowicie drażniący dreszcz.

Czułem jego dotyk, a zaraz potem widziałem jak przymyka oczy, gdy jego leciutko wilgotne wargi musnęły czule wierzch mojej dłoni.

Zaczerwieniłem się i uśmiechnąłem szeroko patrząc na piękne oblicze mężczyzny. Wyglądał niesamowicie w chwili, kiedy jego szare oczy zamknęły się, a wyraz spokoju na twarzy ozdobił lekki, niemal niezauważalny uśmiech.

Niemal zajęczałem, kiedy odsunął usta od mojej ręki, jednak nadal jej nie puścił. Spojrzał mi w oczy i unosząc drugą rękę delikatnie dotknął mojego policzka.

 

~ * ~ * ~

 

- Będę tęsknił, Fillipie... – szepnąłem sunąc palcami po gorącej, zarumienionej buzi – Uważaj na siebie.

„I kocham cię” pomyślałem puszczając chłopca i odsuwając się od niego.

 

~ * ~ * ~

 

Chciałem coś powiedzieć, ale właśnie wtedy usłyszałem jak ktoś wpada do przedziału.

Odwróciłem się patrząc wściekle na Olivera, który skołowany nie wiedział, czym zawinił.

- Co? – jęknął.

- Nic. – popatrzyłem przez okno i westchnąłem głośno.

Dobrze wiedziałem, że nauczyciela już tam nie będzie, ale mimo wszystko i tak wolałem się upewnić. W moich oczach zatańczyły łzy, które z trudem powstrzymałem.

- Fill, ja chciałem ci tylko przypomnieć o tym, że kiedy ciocia zapyta czy się tobą opiekowałem, to masz powiedzieć, że tak. – jasnowłosy przyjrzał mi się niepewnie.

- Zawsze tak mówię – skwitowałem siadając na powrót na swoim miejscu – A mama zawsze mi wierzy, więc nie martw się tym razem będzie tak samo.

Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się delikatnie widząc pod powiekami uśmiechniętą i spokojną twarz Camusa.

17 komentarzy:

  1. za każdym razem, gdy widzę na którymś z Twoich blogów notę, mimowolnie się uśmiecham :) nawet nie wiesz, jak przyjemnie czyta się to, co piszesz... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozplywam sie czytając twoje opowiadanie. twoj dobor słów jest poruszajacy. Bardzo mile mi sie czyta to o czym piszesz. powinnas z pewnoscia napisac jakas ksiazke, jesli jeszcze tego nie zrobilas. Powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Filip...Marcel... dwa anioły! To opowiadanie zawładnęło moim sercem! oszalałam na jego punkcie! Kirhan jesteś najlepsza!! A notka jest przecuudna!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze bardzo sweetaśne ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ ...:Ren....:19 lutego 2007 22:24

    jakie to było piękne czy Camus kiedys powie Filipowi ze go kocha ?? TT__TT to było takie śliczneren-tao.mylog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. słodkie naprawde słodkie i takie piekne

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Notka oczywiście KAWAII!! POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuś ^^ jak ja kocham jak oni są blisko siebie ^^ To najśliczniejsza parka na świecie, a ty tak cudownie ich opisujesz, uwielbiam jak Filip reaguje na Marcela, poprostu ta notka ...... tak mi przeleciałą i nagle koniec tekstu, ja to godzinami mogła bym czytać. BOSKIE !

    OdpowiedzUsuń
  9. Z każdym rozdziałem coraz lepiej piszesz. Rozpływam się nad każdą notką. Tak dobierasz słowa, aż dech zapiera w piersiach. Tylko trochę żal mi bohaterów, że muszą się rozstać na wakacje. Mam nadzieje, iż nie będziesz nas trzymać w napieciu i w krótce dasz następną cześć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super nocia....:] czekam na kolejna

    OdpowiedzUsuń
  11. ~www.valandia.blog.onet.pl23 lutego 2007 23:12

    niach nie cierpie pożegnań :P xDD zawsze mnie dobijają ehh xD niach... notka taka smutna i krótka przeraźliwie sie wydawała miaaauuuu Kirhan-sama.... chce wiecej Twego dziełą xDDDDD podziel sie tym talentem bardziej xDDDD niach mruuu Fiancee pozdrawia ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie znalazłam tego bloga i po prostu nie mogłam wyjść z zachwytu nad tym, co tworzysz! Uważam, że jest to genialne opowiadanie. Wkładasz mnóstwo emocji w każdą notkę i to jest niezwykłe. Mam nadzieję, że notki będą się pojawiać jak najczęściej, bo już nie mogę się ich doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kirhan... błagam o nową notkę!!^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Notka baaardzo ładna... ale... "którzy jak zauważyłem bardzo podobali się kobietą." kim? czym? kobietą to można rzucić w dal. podobali się komu? czemu? kobietom. Dziękuję za uwagę, przepraszam za czepialstwo i pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    no i koniec szkoły, obaj będą tęsknić...i to spojrzenie Filipa jakim obdarzył Olivera jak ten wszedł do przedziału, no przecież chyba się opiekował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    ich no i mamy już koniec szkoły... obaj będą tęsknić za sobą... i och to spojrzenie Filipa jakim obdarzył Olivera jak tylko ten wszedł do przedziału, było boskie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej,
    koniec szkoły i już tęsknota Marcela za Filipem i odwrotnie... to spojrzenie Filipa skierowane na Olivera jak ten wszedł do przedziału, było och boskie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń