Mimo, że był to jeden z normalnych, powszednich dni lata na Pokątnej tłoczyło się pełno czarodziejów i czarodziejek, którzy niczym mrówki krzątali się dosłownie wszędzie. Nie byłem tym specjalnie zdziwiony, jako że moja matka siłą wywlekła mnie z domu, a teraz trzymając za rękę prowadziła przez brukowaną uliczkę. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, gdyż dzięki jej nadmiernej trosce mogłem spokojnie powrócić myślami do wspaniałego snu, który nawiedzał mnie, co noc od dnia opuszczenia Hogwartu. Nie mogłem jedynie znieść tego, że zawsze kończył się w tym samym, nieodpowiednim miejscu.
//Sam nie wiem czy w tamtej chwili już spałem czy jeszcze nie. Leżąc na brzuchu ułożyłem dłonie pod głową i odetchnąłem głęboko.
Ciepły oddech musnął mój policzek, a miękkie wargi potwierdziły jego pieszczotę delikatnym pocałunkiem. Zamruczałem cicho w odpowiedzi i pozwoliłem by twarz mężczyzny wtuliła się w zagłębienie mojej szyi. Nawet nie patrząc na niego wiedziałem, kim jest i jak bardzo pragnę tej bliskości.
- Fillipie – cichy szept zgrał się z lekkim podrażnieniem muszelki mojego ucha ustami, a gorąca dłoń odgarnęła z mojej szyi pasma włosów. Delikatne, wilgotne muśnięcie zaczęły znaczyć moją skórę sięgając łopatek, kręgosłupa i całych nagich pleców. Jęknąłem czując cudownie ciepłe opuszki palców gładzące moje ramiona i sunące do żeber by obdarzyć spokojną pieszczotą każde z nich osobno. Idealne wargi po raz kolejny pocałowały mój policzek i sam koniuszek ust nie naruszając nawet warg.
Otworzyłem oczy i przewróciłem się na plecy patrząc w piękne szare tęczówki. Camus wierzchem dłoni przesunął po moim policzku i muskając kciukiem usta roześmiał się cicho.
Uniosłem ręce i objąłem mężczyznę za kark przyciągając bliżej siebie. Delikatny wyraz na jego twarzy mówił mi, że należy tylko do mnie i przenigdy mnie nie opuści. Z głośnym westchnieniem postanowiłem sięgnąć zakazanych mi warg podnosząc się nieznacznie.//
Właśnie wtedy wracał do mnie obraz rzeczywistości i pustego pokoju. Wyciągałem spod poduszki misternie wykonane zdjęcie i sunąłem palcami po pięknej twarzy nauczyciela. Uśmiechałem się smutno sam do siebie i składałem na fotografii delikatny pojedynczy pocałunek. Jedyny, na jaki mogłem sobie pozwolić.
Każdej nocy i każdego ranka historia zataczała błędne koło, które choć męczące sprawiało, że pragnąłem jak najszybciej zanurzyć się w sennych fantazjach po kolejnym pełnym tęsknoty dniu. Żyłem tylko i wyłącznie krótkimi spotkaniami, które powstawały w mojej podświadomości, a jednak były cenniejsze niż wszystko inne.
- Mamo, jak poznałaś tatę? – zapytałem po chwili i poczułem jak moja matka drgnęła nerwowo, a jej policzki spłonęły skrywanym rumieńcem. Teraz już wiedziałem, po kim mam ten niekontrolowany odruch.
- D... Dlaczego o to pytasz? – ukłoniła się szybko jednej ze znajomych czarownic i założyła za ucho wąskie pasmo długich kasztanowych włosów. Zawsze podobał mi się sposób, w jaki to robiła dodając tym samym staranności finezyjnie upiętym w kucyk kosmykom.
- Z ciekawości – tym razem to moja twarz poczerwieniała, a dłoń zacisnęła się na koszulce.
- Jak by ci to powiedzieć... – zaczęła niepewnie i nieśmiało, po czym zatrzymując się wskazała mi jeden ze starszych sklepów z ziołami. – To było dokładnie w tamtym miejscu. Byłam całkowicie pochłonięta jakimś artykułem w Proroku i przez przypadek wpadłam na niego w drzwiach, kiedy stamtąd wychodził. Wszystkie włosy opadły mi na twarz, a on pomógł mi się z nimi jakoś uporać. Myślałam, że umrę ze wstydu, a on po prostu przeprosił i z uśmiechem stwierdził, iż następnym razem będzie ostrożniejszy. Zaprosił mnie na sok i tak się zaczęło... – zakończyła szybko i usilnie starała się ukryć rozmarzony uśmiech. – I pomyśleć, że ty jesteś czasami tak samo mało rozgarnięty jak ja... – westchnęła ciężko i pogłaskała mnie po głowie.
- Wielkie dzięki, mamuś! – burknąłem i przygryzłem wargę wspominając pierwsze spotkanie z profesorem. Schody, zaskoczenie i jego ciepłe ramie, które w porę uratowało mnie przed upadkiem. To, kiedy założył mi włosy za ucho i posłał ciepły uśmiech...
Znowu zacząłem się głupio uśmiechać i wyobrażać sobie mało odpowiednie dla mojego wieku i stanu rzeczy.
Przez chwilę chciałem zapytać o to jak wyglądał pierwszy raz moich rodziców, ale otrząsnąłem się w porę i skarciłem za tak głupi pomysł. Nie musiałem wiedzieć wszystkiego, a raczej chciałem, ale nie wypadało mi pytać.
Wtuliłem się w ramię mamy i zamknąłem na chwilę oczy słysząc cicho wypowiedziane imię ukochanego mężczyzny. Szarpnąłem się gwałtownie i rozglądnąłem wokoło. W pobliżu witryny jednego ze sklepów stało kilkanaście rozanielonych dziewcząt, z czego większość z nich uczyła się w mojej szkole.